You are currently viewing Parafianie pielgrzymują: Syndrom Jerozolimski

Parafianie pielgrzymują: Syndrom Jerozolimski

Czy i mnie to dotyczy? Ale jak? Kiedy? Tylko dlatego że byłem tam trzy razy? Może trochę tak, bo po co tam ciągle wracać. Faktem jest że w Izraelu jest jedyna na świecie klinika ,która leczy tego typu schorzenia. Nie, ja za Jana Chrzciciela się nie przebierałem, na ludzi nie napadałem, nikogo na siłę nie nawracałem i takie tam. Niemniej miejsce jest szczególne i każdy, kto tam był na pewno to wie. A jak to się u mnie zaczęło? Bardzo prosto – banalnie, z czystej ciekawości, tak „przy okazji”.
Jest rok 2007. Córka z zięciem namówili nas na krótki wypad do Egiptu, bo „okazja”, bo jakaś „promocja”, „bardzo tanio” – i takim sposobem znalazłem się w Hurghadzie. Na drugi dzień pani rezydent proponuje wycieczkę do Jerozolimy. Taki szybki trip: juto ruszamy, pojutrze jesteśmy z powrotem. Super! Od razu się zapisuję za 200 USD. Dolar wtedy po 2.50 zł. Za 500 zł być w Izraelu? Oczywiście jestem na tak. Na 2 dzień – tak w dużym skrócie – autokar pozbierał wszystkich chętnych po hotelach i zawiózł na lotnisko, przelot z Hurghady do Szarm el- Szejk . Dalej autokarem przez cały Synaj, przejście granicy w Tabie i izraelskim autokarem przejechaliśmy do Jerozolimy. Docieramy do celu gdzieś tak na 10:00, jestem strasznie umęczony tą podróżą, ale co tam – to Ziemia Święta! Na początku jestem bardzo podekscytowany miejscem, program bardzo dynamiczny, Stare miasto, Góra Oliwna i Betlejem, potem powrót. Wiadomo zmęczenie, ale to nic z tym, z czym się tam zderzyłem. Dla mnie było wielkie zdziwienie i zaskoczenie. Ja, wychowany na duchowych salonach Jasnej Góry i  Lichenia, gdy zobaczyłem Bazylikę Grobu Pańskiego, drzwi do niej jak do jakiejś starej stodoły, z  jakąś starą drabiną u góry i z czarnym wnętrzem  w środku, obcymi ludźmi otwierającymi  i zamykającymi  te drzwi, to przeżyłem szok. Co to jest? Betlejem? Nie, nie tak to sobie wyobrażałem. Na Górze Oliwnej jakaś awantura, słychać strzały, wpadło wojsko i nas wyprosili, wręcz pogonili. Byłem poirytowany, a w mojej świadomości Ziemia Święta miała być piękna, bo przecież ŚWIĘTA. Duchowe centrum świata! I tak to się zaczęło. Po roku wróciłem ponownie, ale już bardziej świadomy nie tylko z archeologii biblijnej. Wylądowaliśmy w Szarm el-Szejk i dalej autokarem przez Synaj do Taby . Teraz już bardzo chciałem zobaczyć półwysep Nuweiba – czy rzeczywiście mogło się tam zmieścić 2 mln. ludzi? A gdzie jest ta przełęcz Wadi Water? Następnie 2 tygodnie uczty dla oczu i duszy i jest coś niezwykłego w tym, gdy czyta się Pismo Święte stojąc w miejscu, którego opis dotyczy, czasami motyle, częściej ciarki. Wyprawa była oczywiście świecka, a przewodnikiem był polski Żyd, emeryt i były policjant – pan Włodek z Eliat. Super gość. Miałem też pragnienie pojechać tam jeszcze raz, ale już jako uczestnik pielgrzymki. Taka sytuacja się nadarzyła w 2019 roku. Pojechałem na taką duchową wyprawę z Grupą Profeto z Krakowa z ks. Michałem Olszewskim i o. Loganem Paulinem, a przewodnikiem była Siostra Miriam ze Zgromadzenia Św. Uczennic Boskiego Mistrza, wszystkowiedząca i wszystko ogarniająca. W dniu 02.02.2019  dane mi było czytać Proroka Jeremiasza, w trakcie Mszy Św. w kościele Dominus Flevit w moje urodziny, ale to już całkiem czysty przypadek.
Pewnie jak ten cały mój syndrom, który zaczął mutować i ma przerzuty, a ja to nazywam włóczęgostwem po Europie, natomiast znawcy nazywają to karawaningiem. Ale to może innym razem.
Pozdrawiam wszystkich pielgrzymów-podróżników.

Jan Kruk