You are currently viewing Droga Krzyżowa ulicami miasta – ze Św. Janem Pawłem II

Droga Krzyżowa ulicami miasta – ze Św. Janem Pawłem II

W piątek, 31 marca, który bezpośrednio poprzedza Niedzielę Palmową ulicami Kołobrzegu przeszła Droga Krzyżowa. Jak co roku ta forma pobożności w okresie Wielkiego Postu przyciąga setki kołobrzeżan, ale także gości i turystów przebywających w naszym mieście. W kołobrzeskiej Drodze Krzyżowej, której przewodziła parafia konkatedralna uczestniczyło także wielu księży proboszczów, kapłanów z całego dekanatu oraz Siostry Felicjanki. Krzyż nieśli przedstawiciele różnych stanów, grup i wspólnot parafialnych, a cała drogę obok Krzyża szli żołnierze z kołobrzeskiego Batalionu Remontowego, którzy nieśli zapalone pochodnie.
Nawiązując do ostatnich ataków na Świętego Jana Pawła II modliliśmy się m.in. za tych wszystkich, którzy obrażają pamięć naszego wielkiego Rodaka, w myśl słów Jezusa: „Módlcie się za tych, którzy was prześladują” (Mt 5,14). Tematem tegorocznych rozważań był sens ludzkiego cierpienia oraz tajemnica krzyża w życiu każdego człowieka. Teksty zaczerpnięte były z homilii Papieża – Polaka, a także z jego Listu Apostolskiego „Salvifici doloris”. W blasku ulicznych latarni zatrzymywaliśmy się przy kolejnych stacjach Drogi Krzyżowej, by w milczeniu wsłuchiwać się w słowa Św. Jana Pawła II. W treść rozważań wplecione były również relacje i świadectwa o Ojcu Świętym, zwłaszcza z tych momentów jego życia, które naznaczone były bólem i cierpieniem. W pamięci uczestników Drogi Krzyżowej zostały przywołane dramatyczne sceny z 13 maja 1981r., kiedy na Placu Św. Piotra w Watykanie dokonano zamachu na Jana Pawła II.  Potem przeżywaliśmy jego chorobę i ostatnie chwile przed śmiercią: „ I my widzieliśmy Ojca Świętego jak gdyby obnażonego w swoim cierpieniu. Uczestniczyliśmy w śmierci, która była najpiękniejsza na świecie, bardzo świadoma, bardzo autentyczna – Papież umierał jako stary, schorowany i zniedołężniały człowiek, który już nawet nie może mówić. Z grymasem bólu na twarzy, nie do pokazywania… tak jak Pan Jezus na końcu opluty, zakrwawiony i znieważony (… ) W Niedzielę Palmową Jan Paweł II po raz pierwszy nie odprawił Mszy świętej. Udzielił jedynie błogosławieństwa z okna. Nie panował już nad ręką, w której trzymał gałązkę oliwną. Był to uderzający obraz autentycznej bezsilności. Bez wątpienia Wielki Tydzień był Wielkim Tygodniem Ojca Świętego. Kiedy w środę ukazał się na krótką chwilę w watykańskim oknie, ujrzeliśmy prawdziwie cierpiącego człowieka: przymknięte oczy, twarz wykrzywiona w grymasie bólu, ciężki oddech. Wielki Tydzień był dla Papieża faktycznie tygodniem ofiary, przeżywał go w męce”.
Wszelkie cierpienia ludzi na całym świecie bardzo dotykały Ojca Świętego, współcierpiał wewnętrznie z tymi, którzy doznawali bólu w wyniku wojen, terroryzmu, niewoli oraz innych okrucieństw, które współczesny człowiek zgotował drugiemu człowiekowi. Mówił: „Jak Maryja u stóp Krzyża pragnę stanąć na Kalwarii tak wielu moich braci i sióstr, udręczonych bratobójczymi wojnami, złożonych niemocą w szpitalach i okrytych żałobą po śmierci swych bliskich, którzy padli ofiarą przemocy, by przez macierzyńskie wstawiennictwo Dziewicy prosić o dar pokoju oraz duchowe i fizyczne umocnienie ludzi chorych i cierpiących (…) Prawdziwy pokój jest, niestety nadal odległy. Ci jednak, którzy z otwartym sercem słuchają Ewangelii, muszą nieustannie przypominać sobie i innym o obowiązku przebaczania i pojednania. Są powołani, aby na ołtarzu codziennej, pokornej modlitwy składać ofiarę cierpienia, którą Chrystus przyjął jako środek odkupienia i zbawienia ludzkości. Źródłem pokoju jest Krzyż Chrystusa, w którym wszyscy zostaliśmy zbawieni. Chrześcijanin, powołany do jedności z Chrystusem i do tego, by cierpieć jak Chrystus, przez przyjęcie cierpienia i złożenie go w darze ukazuje twórczą moc Krzyża. Jeśli bowiem wojna i podziały są owocem przemocy i grzechu, pokój jest owocem sprawiedliwości i miłości, które sięgają szczytu w wielkodusznej ofierze własnego cierpienia”.
O tym, co robić w obliczu cierpienia, tak bardzo obecnego w świecie Jan Paweł II tak mówił: „Zasadnicze, w perspektywie życia wiecznego każdego człowieka jest to, aby (…) zatrzymał się przy cierpieniu swego bliźniego, ażeby nim się wzruszył, ażeby wreszcie udzielił pomocy. W mesjańskim programie Chrystusa, który jest zarazem programem Królestwa Bożego, cierpienie jest na świecie po to, aby wyzwalało miłość, ażeby rodziło uczynki miłości bliźniego, ażeby całą ludzką cywilizację przetwarzało w „cywilizację miłości”.
Przytoczmy jeszcze kilka słów Jana Pawła II, które skierował do swoich Rodaków podczas jednej z wizyt w Polsce. Powinniśmy te słowa zapamiętać i na zawsze wyryć w naszych sercach: „Zanim stąd odejdę, proszę was, abyście całe to duchowe dziedzictwo, któremu na imię Polska, raz jeszcze przyjęli z wiarą, nadzieją i miłością – taką, jaką zaszczepia w nas Chrystus na chrzcie świętym, abyście nigdy nie zwątpili i nie znużyli się, i nie zniechęcili, abyście nie podcinali sami tych korzeni, z których wyrastamy. Proszę was, abyście mieli ufność nawet wbrew każdej swojej słabości, abyście szukali zawsze duchowej mocy u Tego, u którego tyle pokoleń ojców naszych i matek ją znajdywało, abyście od niego nigdy nie odstąpili, abyście nigdy nie utracili tej wolności ducha, do której On wyzwala człowieka, abyście nigdy nie wzgardzili tą Miłością, która jest największa, która się wyraziła przez Krzyż, a bez której życie ludzkie nie ma ani korzenia, ani sensu.”
Przy ostatniej, XIV Stacji powróciliśmy w rozważaniach do sceny z Placu Św. Piotra, z Mszy św. pogrzebowej Ojca Świętego i widoku trumny stojącej w jego centralnym miejscu. Któż z nas nie pamięta tego wymownego, wręcz tajemniczego powiewu: „(…) O tej samej nadziei mówił nam wiatr, który w dniu pogrzebu Jana Pawła II owiewał trumnę z symbolem „Totus Tuus”, przewracał karty Księgi leżącej na niej, targał szkarłatne szaty kardynałów, ogarniał tłum na Placu Świętego Piotra i na wszystkich placach Rzymu, rozpinał nad głowami mnóstwo biało – czerwonych flag, obok transparentów „Santo Subito”, a wreszcie owiewał nasze twarze. Jak powiew Ewangelii, której on zasiał po całej ziemi. Jak powiew Ducha. Jak widomy znak nawrócenia. To ono było najwspanialszym owocem tych dni: budziły się ludzkie sumienia, budziła się miłość”.
Droga Krzyżowa ulicami miasta zakończyła się przy pomniku milenijnym obok bazyliki. Tam odmówione zostały  modlitwy, które pozwalały uzyskać odpust zupełny. Po zaśpiewaniu Apelu Jasnogórskiego wszyscy zgromadzeni kapłani udzielili wiernym końcowego błogosławieństwa.

Katarzyna Paciorkowska
Zdjęcia i film Tadeusz Jończyk