Józef Stary, Józef ubogi, Józef Patron Rodzin, Józef Święty. Ile jest prawdziwego Józefa w Józefie? Jak bardzo wielowiekowy przekaz zatarł prawdziwe oblicze ojca Jezusa Chrystusa? W Piśmie Świętym za dużo informacji nie ma, a przynajmniej informacji wprost. Ewangeliści poświęcili mu zaledwie 26 wierszy, a i tak wyłania się z nich całkiem czytelny obraz jego sylwetki. Jak to jest z wiekiem Józefa? Do naszych czasów najbardziej utrwalił się obraz Józefa Starego, taki przydomek jest mu wręcz często nadawany. Z całą pewnością był starszy od Maryi w chwili gdy brali ślub, jednak duża część badaczy jego życia jest przekonanych, że wiek Józefa w tym czasie mieścił się w przedziale dwudziestu kilku, trzydziestu kilku lat, trudno więc nazywać go starcem. Skąd więc taki wizerunek w naszych czasach? Bardzo często przedstawiany był jako brodaty mąż w zaawansowanym wieku w obrazach i ikonografii, a wpływ na to mogła mieć przebijająca się w Piśmie Świętym dojrzałość Józefa jako męża i człowieka, jego spokój, powaga i odpowiedzialność oraz głęboka wiara i posłuszeństwo Bogu. Czyli cechy charakterystyczne raczej dla ludzi dojrzałych niż młodych. Święty Józef miał być ostoją i podporą rodziny, musiał być więc w pełni sił męskich. Skoro więc Józef nie był starcem, to te jego cechy są jasnym dowodem, na to , że był człowiekiem wyjątkowym. Otrzymał od Boga wszystkie cechy jakie były mu potrzebne do wypełnienia swojej roli. Nie był „dodatkiem” do Maryi, matki Boga, ale równoprawnym partnerem postawionym na jej drodze życia przez Boga. Wybór Józefa na jej męża nie był przypadkiem, Józef też był częścią Bożego planu zbawienia. Sam wybór Józefa na męża Maryi świadczy o tym, że musiał być człowiekiem wielu cnót. Ewangelista Mateusz nazywa go wręcz mężem sprawiedliwym, a więc świętym i doskonałym. Jego rodowód sięga królewskiego rodu Króla Dawida i Salomona. Królów, którym Bóg przyrzekł, że z ich rodu narodzi się Mesjasz. Maryja również pochodziła z rodu Dawidowego. Z tego królewskiego pochodzenia, po za rodowodem nic nie zostało, żadnego bogactwa ani pozycji społecznej. W warsztacie ciesielskim trudno było dopatrzyć się dawnego blasku domu Dawidowego. Czy jednak Józef był człowiekiem ubogim? Bóg postanowił odkupić świat ubóstwem i poniżeniem, zatem Syn Boży, stając się człowiekiem, musiał się im poddać. O św. Józefie wiemy tylko, że był cieślą. Swojemu synowi Jezusowi św. Józef mógł ofiarować tylko spracowaną dłoń oraz wierne i kochające serce, a zamiast splendoru królewskiego – ubóstwo i poniżenie. Wiem jednak, że tego szukał Zbawiciel, gdy zstąpił z nieba. I dlatego Bóg zrządził, że królewski ród Dawida z biegiem czasu coraz bardziej podupadał. Tak rozumując jest więc wysoce prawdopodobne, że Św. Józef był człowiekiem ubogim. Według części badaczy, nie było to jednak skrajne ubóstwo. Mieszkał w rejonie rolniczym i jako cieśla wykonywał narzędzia potrzebne w rolnictwie, musiało więc być zapotrzebowanie na jego usługi. W Piśmie Świętym nie ma nigdzie wzmianek, że Jezus Chrystus cierpiał w domu głód czy niedostatek.
Kwestia zaręczyn i zaślubin Maryi i Józefa, nie jest dobrze przedstawiona w Piśmie Świętym, ale opierając się na tradycji żydowskiej i znając status majątkowy Józefa, najprawdopodobniej narzeczeni sami wyrazili ustnie zgodę na zawarcie związku małżeńskiego. Maryja miała wówczas piętnaście lat i miała staranne wychowanie świątynne. Często stawia się pytanie czy Józef kochał Maryję. Rodzina chrześcijańska zbudowana jest na czystej miłości, na pełnej wspólnocie i jedności. Nie ma rodziny bez miłości, Rodzina Święta nie mogła być więc wyjątkiem. Józef i Maryja z całą pewnością kochali się wzajemnie głęboką i czystą miłością. Miłością pełną poświęcenia i oddania. W miłości tej trwali i umacniali się wzajemnie realizując równocześnie Boży plan niepokalanego poczęcia Syna Bożego. Pomiędzy zaręczynami Józefa z Maryją, a jej poślubieniem doszło do spełnienia wielkiej i świętej tajemnicy wcielenia. Z ludzkiego punktu widzenia musiał być to bardzo trudny okres dla Józefa, jego narzeczona wraca od krewnej Elżbiety w ciąży, którą już widać. Ale jak wspominałem wcześniej Józef nie był przypadkowym człowiekiem na drodze Maryi, był głęboko przeświadczony o świętości i dziewictwie swojej oblubienicy i nie wątpił w Jej niewinność. Wzniósł się ponad gniew, gorycz, zawiść. Po ludzku nie wiedział co zrobić, mógł postawić Maryję przed sądem, mógł też przy świadkach, ale po cichu cofnąć dane słowo, ale w obu tych przypadkach naraziłby Maryję na zniesławienie. Podjął więc decyzję ukazującą jego wielkość, odpowiedzialność, miłość. Postanowił porzucić Maryję potajemnie, co rzuciłoby zniesławienie na niego. W momencie gdy podjął to postanowienie Bóg przyszedł mu z pomocą „…oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło.” Zaślubiny, które potem nastąpiły, jak i cały związek Maryi i Józefa były dziełem Opatrzności Bożej, Ziemia została przygotowana na przyjście Mesjasza, wiekuistego władcy z domu Dawidowego. Maryja i Józef, którzy jeszcze przed ślubem okazali sobie ogromną Miłość i zaufanie rozpoczęli wspólną drogę przez życie małżeńskie. Święty Józef został głową Bożej Rodziny, jest ostoją, został szczęśliwym małżonkiem Maryi i dumnym ojcem Jezusa. Syna dla którego był przykładem, wzorem człowieka modlitwy, zawierzenia Opatrzności, wzorem rzemieślnika, opiekuna, który pracą własnych rąk, poprzez trudy dnia codziennego dokłada wszelkich starań aby utrzymać rodzinę. Tak patrząc na sylwetkę Świętego Józefa to faktycznie jawi się nam on jako idealny kandydat na patrona rodzin.
Józef – Jehosep – Bóg przydał. Gdy zastanawiam się jaki jest mój wizerunek Świętego Józefa to uzmysławiam sobie, że właściwie wszystko jest zawarte w jego imieniu. „Bóg przydał”, „Bóg dał” nie jest to czysty fredrowski fatalizm „niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba”. Józefowe „tak Panie”, a właściwe nieme godzenie się z Bożą wolą, wynika z Jego bardzo głębokiej wiary. Czytając Pismo Święte widzę człowieka statecznego, widzę męża szlachetnego, który mimo ubogiego życia pozostał człowiekiem z królewskiego rodu. Widzę mężczyznę, którego siła jest w milczeniu, który wytrwale stoi przy swojej ukochanej, który cierpi bezgłośnie i który oddając się cały swojej rodzinie pozostaje stale w cieniu, na uboczu. Do tego stopnia skupiony na ofiarnej służbie swoim bliskim, że nie zauważamy nawet momentu w którym odchodzi do domu Pana. Pismo nic nie mówi o Jego śmierci, po prostu w pewnym momencie, jeszcze przed rozpoczęciem nauczania przez Jezusa Chrystusa przestaje o nim wspominać. Józef odszedł szczęśliwie, w towarzystwie swojej ukochanej żony i syna, całym swoim życiem pokazując nam jak być świętymi.
Piotr Klejny